Czym zajmują się Ukraińcy w wolnym czasie?


Wszystkim, mogę powiedzieć. Wszystkim tym, co dla nich interesujące. Dla wielu Polaków Ukraina to kraj egzotyczny, a jakakolwiek kultura sięga tylko do Lwowa, który i tak jest polski. Po rozmowach z moimi polskimi przyjaciółmi mam wrażanie, że za Lwowem jest już tylko dzicz, pustki, wojna i Rosja. Może jeszcze po drodze znajdzie się Kijów. I najczęściej właśnie tak mówię, że jestem z Kijowa. Gdybym powiedział, że pochodzę z miasteczka 70 kilometrów na południe od Kijowa, małego, z kilkoma tysiącami mieszkających tam ludzi, to wielu pewnie pomyślałoby, że wychowałem się z dala od cywilizacji. Nie mam tego za złe, bo widzę w tym zwykłą serdeczność, troskę i współczucie.

Życie na Ukrainie jest biedniejsze, ale toczy się podobnym rytmem, jak tutaj. Praca, dom, szkoła, rozrywki, wyjście do kina, spotkanie ze znajomymi. Właśnie tak wygląda moje życie tutaj, ale ja mieszkam w Polsce już wiele lat, nauczyłem się tej polskości, opanowałem język, mam polskich przyjaciół. Moje początki tutaj były jednak trochę inne i życie imigranta nie było całkiem normalne.

Co było dla mnie najtrudniejsze? Brak rodziny. A trzeba wiedzieć, że rodzina na Ukrainie jest najświętsza i tradycyjnie to rodzina wielopokoleniowa, mieszkająca w jednym domu, gdzie są dzieci, dorośli i starsi ludzie. Już od najmłodszych lat wpajany nam jest szacunek do rodziców, dziadków i to, że zawsze trzeba trzymać się razem. Wyjazd do obcego kraju i mieszkanie w nim to często dramat właśnie dla rodziców i dziadków, dla których oznacza to tak po prostu rozpad rodziny, gdy jej członkowie są gdzieś tam daleko w świecie, gdy nie wiadomo, co robią. Modlą się wtedy za dzieci lub wnuki i czekają na ich powrót. Tym młodszym, którzy wyjechali, też brak rodziny, więc szukają ją wśród innych Ukraińców, trzymają się razem, bo to jest teraz ich rodzina. Na początku tak właśnie upływa czas wolny, na spędzaniu czasu razem, na wspólnym oglądaniu telewizji lub krótkim wypadom na miasto. Najczęściej po prostu mówimy o swoich rodzinach, dzieciach i żonach, które zostały na Ukrainie. To trudna sytuacja dla mężczyzny, bo w końcu jest głową rodziny i martwi się, gdy nagle tej głowy zabraknie. Nasze żony nie są już tylko gospodyniami, pracują i zarabiają, ale to mężczyzna dalej uważany jest za tego, który musi zapewnić byt. To nie pozwala nam się za bardzo relaksować, ale nie jest oczywiście tak, że siedzimy i płaczemy za domem, bo Ukraińcy mają i poczucie humoru i smykałkę do dobrej zabawy. Wierzcie lub nie, ale większość z nas potrafi grać na bandurze, naszym narodowym instrumencie przypominającym mandolinę. Zaczynamy grać na nim już od najmłodszych lat, w szkole. I zwykle też nieźle śpiewamy. Wydaje mi się, że takie rozrywki rodzinne, w gronie przyjaciół, to nie kwestia tego, jak bardzo różnimy się od Polaków.

Dla mnie i dla wielu innych najważniejsza w życiu była decyzja o tym, żeby w Polsce zostać na stałe, ściągnąć do siebie rodzinę, założyć dom, podobny do tego jaki miało się na Ukrainie. Z żoną, dziećmi. Nowe życie i nowe mieszkanie, nie często swoje, ale takie prawdziwe, to kolejna okazja do spotkań. Kiedy ktoś przeprowadza się na Ukrainie, jego przyjaciele nigdy nie wybaczyliby, gdyby ich nie zaprosił i nie urządził przyjęcia razem z tymi wszystkimi zabobonami, rzucaniem monet przez próg i jedzeniem. Bardzo nalega na to pani domu, bo wygląd mieszkania jest jej wizytówką i musi się nim pochwalić. Nawet, jak na przyjęcie przychodzą polscy znajomi, to duma z nowego miejsca i chęć pochwalenia się i tak się pojawia.

Inna sprawa to taka, że wraz z ustatkowaniem się, ma się czas na hobby, bo jest i więcej spokoju. I w moim przypadku to kwestia tego, że jest to hobby, o którym marzyło się na Ukrainie, tylko nie miało się na to wszystko możliwości. Może dlatego, że po prostu nie ma się pieniędzy. Od zawsze lubiłem motoryzację. Gdy jest się z małego miasta i pojedzie się do Kijowa, to motoryzację można naprawdę polubić. Dużo tam samochodów, o których mali ukraińscy chłopcy śnią po nocach. Nie widuje się ich ani na wsiach, ani w małych miastach, gdzie ludzie często jeżdżą jeszcze samochodami pamiętającymi Związek Radziecki, takimi jak Moskwicze i Wołgi. Nie powiem, że po dziesięciu latach mogę kupić samochód luksusowy, ale tutaj naprawdę każdy ma fajne i zadbane auto. I ta różnorodność. Każdy samochód jest inny, dużo marek zagranicznych, niemieckich, francuskich. Każdy z nich jest bardzo zadbany. Coś takiego nie widuje się na Ukrainie. Ale o tym mogę mówić dużo i to temat na osobny wpis.

Komentarze